Kryzys autorytetów

Społeczeństwo nie oczekuje od premiera rządu, by składał kwiaty pod figurą Pana Jezusa zbezczeszczoną przez chuliganerię. Proboszcz wraz z parafianami sami to uczynią, odprawiając nabożeństwo i podejmując modlitwę ekspiacyjną.
Społeczeństwo oczekuje, że premier zdelegalizuje szkolone przez prezydenta Warszawy a finansowane z podatków jej mieszkańców bojówki międzynarodówki komunistycznej, ponieważ społeczeństwo uczyło się historii i pamięta do czego działalność takich ruchów doprowadziła w latach międzywojennych.
Podejmowane puste gesty kojarzą się ludziom niestety z mazaniem kredą po chodnikach przez zmanipulowanych przez nieodpowiedzialnie wybrane rządy i dziesiątkowanych przez muzułmańskich najeźdźców mieszkańców państw Europy Zachodniej.
Za chętnie wygłaszanymi zwłaszcza w czasie kampanii wyborczej deklaracjami przywiązania do wartości patriotycznych, chrześcijańskich oraz obrony rodziny, nie idą zasadniczo żadne skuteczne działania.
Zgłoszony przez panią Godek obywatelski projekt ustawy o ochronie życia odrzucony został głosami ugrupowania politycznego sprawującego władzę i posiadającego większość w parlamencie.
Nie słychać też by zapowiedzi ochrony polskiego interesu narodowego poprzez repolonizację mediów, reformę wymiaru sprawiedliwości czy wypowiedzenia tzw. Konwencji Stambulskiej przekładały się na uchwalenie jakichś aktów prawnych.
Dochodzi do tego brak klarowności wobec zjawiska COVID-19.
Nie mogąc pogodzić składanej przysięgi Hipokratesa i odpowiedzialnego rozumienia etyki zawodowej z uczestnictwem w spisku przeciw zdrowiu i życiu, kolejni lekarze (Google) decydują się dla prawdy na poświęcenie swoich stanowisk.
Przenika ona zatem do przestrzeni publicznej, powodując że coraz więcej osób budzi się z letargu wywołanego niedotlenieniem mózgu na skutek oddychania własnym CO2.
Diagnozowany wątpliwej wiarygodności testami wirus, coraz wyraźniej zaczyna jawić się jako szczep o wyraźnym charakterze antyspołecznym i antyklerykalnym gdyż w przeciwieństwie do wydarzeń wpisujących się w założenia zwiększenia kontroli nad wyalienowanym obywatelem, atakuje tam gdzie ludzie się spotykają tworząc wspólnoty rozwijające niezależność myślenia czy międzyludzkie więzi solidarności.
Pewnie z tego powodu na celowniku znalazły się zgromadzenia liturgiczne, pielgrzymki, wesela itp. a odmienne standardy obowiązują w miejscach gdzie ludzie dostarczają materialnych zysków korporacjom.
W tym kontekście nie dziwi ucieczka uczciwego człowieka jakim wydaje się być Łukasz Szumowski, przed firmowaniem swoim nazwiskiem politycznego spisku poprzez współudział a co za tym idzie współodpowiedzialność.
W tym czasie rząd zamiast skupić się na konstruktywnym rozwiązaniu zaistniałego problemu poprzez opracowanie strategii ochrony zdrowia nie powodującej zagrożenia bytu narodowego poprzez jego dezintegrację, angażuje się w polityczne awantury.
Z jednej strony to dobrze, że zdaje sobie sprawę iż odmowa współpracy i lojalności wobec rządu światowego oznacza odebranie władzy jak to się właśnie dzieje w przypadku Aleksandra Łukaszenki.
O tym że o Białorusi będzie głośno wiedziałem długo wcześniej, wspominając go w refleksji napisanej 11 maja.
Ale wychodzenia przed szereg i ingerowania w wewnętrzne sprawy niepodległego narodu, nie sposób nie określić mianem skrajnej nieodpowiedzialności.
Już dziś w internecie zaobserwować można takie „niby bez związku” porównania sił militarnych czy mapki z przesuniętymi granicami.
O tym jak potencjalnie groźne może być to zjawisko nie trzeba chyba nikogo przekonywać, szczególnie w taki dzień jak dzisiejszy.
Liczenie że ktokolwiek obroni nas przed zemstą Rosji gdy damy się przeciw niej poszczuć, świadczy jeśli nie o dysfunkcyjności to na pewno o infantylności oraz braku umiejętności wyciągania wniosków z historii przez dyplomację i MSZ.
Znamienne też, że w temacie COVID-19 narracja oficjalnych mediów nie odbiega daleko od tej prezentowanej przez lewackie brukowce czy media koncernu Axel Springer.
Takie mówienie wspólnym głosem jak choćby o ostatnich manifestacjach w Berlinie, czyni je niestety pretendentami do Nagrody Złotego Goebbelsa.
W obserwatorach budzi to wszystko zasadne pytania o to, czy marksistowską ofensywę rząd przespał, jest zbyt słaby, czy może brak mu woli z przyczyn o których większość narodowego elektoratu boi się nawet myśleć.

Chcąc być bardziej „medyczni” od ministra zdrowia, hierarchowie Kościoła Katolickiego również zdają się swoimi decyzjami prowokować pytanie o miejsce prawdy w Kościele którego Założyciel powiedział „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem”.
Słusznie, że unikają konfliktu z władzą świecką, zdając sobie sprawę kto na taki konflikt czeka i jakie będą jego konsekwencje oraz doceniając fakt, że wcześniej władze mieliśmy o wiele gorsze.
Ale nie wierzę iż żądanie aby maskę zakładał również koncelebrans wyszło od kręgów rządzących – wygląda to na trudne do zrozumienia wychodzenie przed szereg.
Zbędnych konfliktów unikał i Jezus polecając Piotrowi wpłacenie statera tytułem nienależnego podatku: „żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia” (Mt 17, 26).
Uczeń naukę pojął, bo nie znajdujemy w Dziejach Apostolskich przypadków by dał się sprowokować.
Jednak w obliczu jawnej niesprawiedliwości stanowisko zajmował zdecydowane: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5, 29). Jest bowiem zasadnicza różnica pomiędzy odpowiedzialnym unikaniem konfrontacji ze złem a chodzeniem z nim na kompromisy i konformizmem czy serwilizmem.
Tym bardziej, że władza świecka nie odwzajemnia szacunku traktując Kościół instrumentalnie, o wartościach chrześcijańskich przypominając sobie na ogół w czasie kampanii wyborczych.
Pamiętając, że przewodzą narodowi którego jednym z patronów jest św. Stanisław, biskupi powinni zdecydowanie zażądać respektowania Konkordatu zobowiązującego władze państwowe do ochrony wiernych przed prześladowaniami.
Wyrażenie „bólu i zaniepokojenia” gdy dochodzi do profanacji nie tylko figur ale również sprawowania liturgii, sprawia że wierni mogą czuć się zagubieni słysząc z ust kapłanów słuszne poniekąd napomnienia do okazywania szacunku w świątyni.
„Jeden może wskoczyć nago na ołtarz a ja nie mogę być na Mszy w sukience mini” – powie potem nastolatka.
Nie dziwi zatem, że przestrzeń tę zagospodarowują organizacje osób świeckich jak np. „Żołnierze Chrystusa”.
Ocena szerszych aspektów związanych z tym środowiskiem to inny temat, ale sądząc po histerycznych reakcjach lewackich mediów, postawa tych mężczyzn była w czas oraz trafiona i zasługuje na szacunek.

Można by zadać pytanie: „Czy ten kryzys autorytetów faktycznie spowodowany jest wyłącznie niedojrzałością społeczeństwa” ?
Dane mi było wybierać pomiędzy Wałęsą a Tymińskim, Wałęsą a Kwaśniewskim, AWS a SLD i tęsknię by przed śmiercią móc choć raz w swojej Ojczyźnie wybrać większe dobro zamiast mniejszego zła.
Zatem za jednostkę niedojrzałą uznać mnie nie sposób, tymczasem również rzeczonego kryzysu doświadczam.
Jest on z duchowego punktu widzenia zjawiskiem pozytywnym – pomaga zaprzestać pokładania nadziei w ludziach i opierania się na nich, przypominając Kto naprawdę rządzi światem.
Dane mi było również wybierać pomiędzy marnością świata doczesnego a życiem wiecznym.
„Lesson learned” jak mawiają w mojej branży, dystans niby jest, ale daty takie jak dzisiejsza skłaniają do refleksji budzących obawy.
Inaczej czyta się lub słucha relacji osób które wojny doświadczyły, inaczej gdy przyjdzie sobie wyobrazić iż podobna rzeczywistość dotknie najbliższych.
I stanie się tak nie tylko z powodu podłości ludzi świadomie wybierających zło, czy głupoty tych którzy złożyli broń zanim jeszcze zaczęli walczyć o swoje człowieczeństwo.
Będzie tak również z powodu słabości ludzi po których można się spodziewać i co do których istnieją podstawy aby oczekiwać.

Dodaj komentarz