Krucjata Wyzwolenia Człowieka

Kto pojął znaczenie ewangelicznej sceny z ubogą wdową, rozumie że hipokryzją jest wielkopostne lub adwentowe postanowienie powstrzymania się od jedzenia nielubianych warzyw przez osobę przepadającą za słodyczami.
Ponieważ od 30 lat jestem abstynentem, gdy na rekolekcjach Kościoła Domowego spotkałem się z propozycją przystąpienia do KWC, pierwszą i naturalną reakcją była myśl, że w moim przypadku nie ma to żadnego sensu ponieważ taka „ofiara” nic mnie nie będzie kosztować.
Na szczęście prowadzący rekolekcje wręczyli mi tekst napisanej przez ks. Franciszka Blachnickiego modlitwy.
Czytałem słowa: „podać rękę naszym braciom”, „zbliżamy się do Ciebie i oddajemy się Tobie”, „abyśmy mogli swoją wolnością wyzwalać naszych braci” i szybko zrozumiałem jak płytkie było moje rozumienie istoty dzieła jakim jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka.
Widząc ojców niosących na ramionach roześmiane dzieci, myślisz o tych, które wieczorem chowają się pod kołdrą prosząc „żeby tylko tata mnie nie zauważył”.
Widząc szczęśliwe małżeństwa trzymające się za ręce, myślisz o kobietach posiniaczonych „bo zupa była za słona”.
To niewątpliwie ogrom tragedii i ludzkiego cierpienia ale bynajmniej nie jedyny aspekt problemu, bo wraz z pomieszaniem innych pojęć, zmienia się też w nowoczesnej pseudokulturze definicja patologii.
Dzisiejszy alkoholik nie leży zasikany na ławce w parku, bo prędko zostanie stamtąd zabrany przez odpowiednie służby.
Często nosi garnitur i laptopa a pije w domu by zabić poczucie upokorzenia pracą w korporacji lub zapomnieć o dotykających go i jego bliskich, konsekwencjach podejmowanych wyborów moralnych.
Rosnące statystyki spożycia alkoholu na przestrzeni ostatnich 30 lat, obnażają tę smutną prawdę niemiłosiernie.
Kompendium wiedzy o KWC znaleźć można naturalnie u źródła, czyli na stronie ruchu Światło-Życie: http://kwc.oaza.pl/
Może tam jednak trochę brakować osobistych refleksji. Nie powiesiłbym takich w mediach typu Facebook, bo większość czytających nie poradziłaby wyzwaniu doczytania do końca, opatrując prymitywnym komentarzem.
Ale tym miejscu sądzę że warto poświęcić czas by podzielić się myślami:
Jeśli uważasz że takie wyrzeczenie jest zbyt ciężkie – zaufaj że po roku samo powąchanie kieliszka spowoduje odczucia podobne do oddychania dymem z czyjegoś papierosa. A gdy po ciężkim dniu ok. północy doświadczysz pokusy zaniechania modlitwy, która do krótkich nie należy, inaczej spojrzysz na pojęcie ofiary.
Jeśli obawiasz się jak odbierze to twoje środowisko – zaufaj że w kontaktach z tobą na różnych imprezach, choć nie pytani, sami zaczną się usprawiedliwiać że w piciu alkoholu nie ma nic złego. Współczesnemu człowiekowi brakuje stałych zasad i wzorców, więc osoby w swych zasadach konsekwentne budzić będą szacunek, nawet jeśli nie zostanie on wprost wypowiedziany.
A reszta ?
Jest poniżej:

Niepokalana, Matko Kościoła! Wpatrując się w Ciebie, jako wzór Człowieka w pełni odkupionego i wyzwolonego i dlatego przez miłość bezgranicznie oddanego w Duchu Świętym Chrystusowi, uświadamiamy sobie wieloraką niewolę, w której są uwikłane nasze serca.

Pragnąc w pełni wyzwolić siebie i podać rękę naszym braciom oczekującym objawienia się w nich wolności synów Bożych, zbliżamy się do Ciebie i oddajemy się Tobie, aby wraz z Tobą, mocą tego samego Ducha, który bez przeszkód działał w Tobie, pełniej zrealizować swoją wolność w oddaniu się Chrystusowi a przez Niego – Ojcu.

W Twoje ręce składamy przyrzeczenie abstynencji od alkoholu i postanowienie całkowitego uniezależnienia się od niego, abyśmy mogli swoją wolnością wyzwalać naszych braci, którzy nie mogą już wyzwolić się o własnych siłach. Pragniemy przez ten czyn miłości podać rękę i służyć naszym bliźnim, tak jak Chrystus, który z miłości ku nam uniżył samego siebie, przyjąwszy postać sługi.

Oddajemy Ci całe dzieło Krucjaty Wyzwolenia Człowieka pragnąc, aby było ono Twoim dziełem i narzędziem w Twoim ręku dla wyzwolenia narodu.

Chcemy wraz z Tobą i z oddanym Ci całkowicie świętym Janem Pawłem II stanąć pod krzyżem Chrystusa, wyznając, iż tylko zjednoczenie z Nim w miłości, której wyrazem jest ofiara, może wyzwolić życiodajną i macierzyńską moc dla ratowania tych, którzy stali się niewolnikami dlatego, że utracili zdolność miłowania czyli posiadania siebie w dawaniu siebie.

Święty Stanisławie, Biskupie i Męczenniku, Patronie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, natchnij nas odwagą w dawaniu świadectwa i męstwem w obliczu trudności i prześladowań, abyśmy bez lęku pracowali nad odbudową ładu moralnego w naszej Ojczyźnie.

Święty Maksymilianie Kolbe, naucz nas miłować braci kosztem ofiary z siebie. Amen.

ks. Franciszek Blachnicki

Dodaj komentarz