Gdy Aleksandr Łukaszenka odmówił przyjęcia w zamian za wydanie swoich obywateli na pseudomedyczne eksperymenty dużych pieniędzy, kwestią czasu było poszczucie go psami.
Rolę burka do gryzienia ochoczo przyjął „polski” rząd, aktywnie wspierając białoruską opozycję, czyli ingerując w sprawy wewnętrzne sąsiedniego państwa.
Gdy udał się pod ochronę w jedyny możliwy dla niego kierunek, zgodnie z przewidywaniami obłudnie powiedzieli że miał inne wyjście.
Dziwią się, że naród o którego interes dba, wybiera go na kolejne kadencje.
Dziwią się, że się mści, a konsekwencje nieodpowiedzialności polskich polityków dotykają zamieszkałych na Białorusi Polaków oraz broniących granicy żołnierzy.
Dziwią się, że poprawne do 2020 roku stosunki dyplomatyczne uległy ochłodzeniu, czego przyczynę MSZ Białorusi wyłożył jak kozie w rogi w czerwcu 2024.
Dziwią się, że ochłodzeniu uległy stosunki dyplomatyczne z Węgrami.
Dziwią się, że wodzowie kozackiego plemienia, uzależniają ekshumacje ofiar Ludobójstwa Wołyńskiego od postawienia w Polsce pomników banderowcom.
Dziwią się, że Niemcy którzy przez lata bezkarnie wyrzucali u nas swoje śmieci, teraz podrzucają nam swoich imigrantów.
Dziwią się…
Dziwią…
elementarnym związkom przyczynowo-skutkowym, że aż trudno znaleźć rzecz, której się nie dziwią.
No i żodyn się nie spodziewoł.
Żenujący poziom tego wszechobecnego zdziwienia porównać można chyba jedynie do zdziwienia ilością płci, oraz tego, że Nettie Stevens merytorycznie wyjaśniła ją już w 1905 roku, w pracy „Studies in Spermatogenesis with Especial Reference to the Accessory Chromosome„.
I czemu ja powracam do Czesława Niemena nucąc „Dziwny jest ten świat„…?